Na poniedziałkowe spotkanie zorganizowane przez lokalną „Solidarność”, mimo zaproszenia, nie przyszli przewodniczący rady powiatu Jan Cołokidzi i starosta Krzysztof Konopka. – Uniknięto w ten sposób odpowiedzi na niewygodne pytania. Postępowanie władz starostwa jest karygodne – mówi Zbigniew Razik z bolesławieckiej „Solidarności”
Spotkanie odbyło się w siedzibie bolesławieckiej „Solidarności” przy ulicy Karpeckiej. Związkowcy chcieli zadać kilka trudnych pytań dotyczących służby zdrowia, powiatowej oświaty oraz bezrobocia. – Dlatego zaprosiliśmy przewodniczącego rady powiatu Jana Cołokidziego i starostę Krzysztofa Konopkę – mówi Zbigniew Razik, szef bolesławieckich związkowców.
– Zaproszenia wysłaliśmy z miesięcznym wyprzedzeniem. Chcieliśmy rozliczyć zarząd powiatu z działań, jakie do tej pory podjął w wymienionych sprawach. Niestety, ani pan Konopka, ani pan Cołokidzi na spotkanie nie przyszli. W zastępstwie przysłali pracowników starostwa.
Ludzie, o których mówi przewodniczący Razik, to dyrektor ZOZ Dariusz Kłos, zastępca kierownika PUP, Jolanta Witek, oraz zastępca naczelnika wydziału oświaty Alicja Kryszczak.
– Przykro mi, że związkowcy czują się zlekceważeni – mówi Jan Cołokidzi. – Niestety, nie mogłem być obecny na spotkaniu. Dlatego poprosiłem starostę, żeby delegował tam pracowników najbardziej zorientowanych w problemach, które miały być poruszane.
– To skandal, co pan Razik mówi – komentuje starosta Krzysztof Konopka. – Związkowcy z „Solidarności” zapomnieli chyba, że minęły czasy komitetów partyjnych, do których wzywało się na rozliczanie. Przy ulicy Karpeckiej miała odbyć się dyskusja merytoryczna, a nie polityczna. Sam nie mogłem tam pójść nie dlatego, że nie chciałem. Musiałem pilnie wyjechać do Wrocławia, dlatego oddelegowałem pracowników, którzy najbardziej byli zorientowani w temacie interesującym związkowców.
– Chcieliśmy zapytać starostę, co w naszym szpitalu robi Barbara Misińska oraz dlaczego i kto wywołał burzę wokół zamknięcia szkoły budowlanej. Interesowało nas także, kto zarobił na sprzedaży przychodni zdrowia przy ulicy Zwycięstwa oraz który pracownik starostwa wydzwonił 6 tysięcy złotych przez służbową komórkę – ripostuje Zbigniew Razik. – Na te pytania pracownicy urzędu nie potrafili nam odpowiedzieć.
Z listu otwartego
– Związek zawodowy „Solidarność” ma dobrą pamięć i zapewnia, że po raz drugi takie osoby nie mogą liczyć na nasze poparcie w kolejnych wyborach do jakichkolwiek gremiów, w których funkcje otrzymuje się z woli namaszczenia społecznego – napisał wczoraj w liście otwartym do władz powiatowych Włodzimierz Śniadecki, szef zarządu regionu jeleniogórskiego NSZZ „Solidarność”.

Śpimy krócej i coraz gorzej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?