Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W ogniu pytań

Leszek Grabowy
– Nie wiem, czego się bali członkowie zarządu powiatu – mówi szef bolesławieckiej „Solidarności” Zbigniew Razik.
 FOT. MARCIN OLIVA SOTO
– Nie wiem, czego się bali członkowie zarządu powiatu – mówi szef bolesławieckiej „Solidarności” Zbigniew Razik. FOT. MARCIN OLIVA SOTO
Na poniedziałkowe spotkanie zorganizowane przez lokalną „Solidarność”, mimo zaproszenia, nie przyszli przewodniczący rady powiatu Jan Cołokidzi i starosta Krzysztof Konopka.

Na poniedziałkowe spotkanie zorganizowane przez lokalną „Solidarność”, mimo zaproszenia, nie przyszli przewodniczący rady powiatu Jan Cołokidzi i starosta Krzysztof Konopka. – Uniknięto w ten sposób odpowiedzi na niewygodne pytania. Postępowanie władz starostwa jest karygodne – mówi Zbigniew Razik z bolesławieckiej „Solidarności”

Spotkanie odbyło się w siedzibie bolesławieckiej „Solidarności” przy ulicy Karpeckiej. Związkowcy chcieli zadać kilka trudnych pytań dotyczących służby zdrowia, powiatowej oświaty oraz bezrobocia. – Dlatego zaprosiliśmy przewodniczącego rady powiatu Jana Cołokidziego i starostę Krzysztofa Konopkę – mówi Zbigniew Razik, szef bolesławieckich związkowców.

– Zaproszenia wysłaliśmy z miesięcznym wyprzedzeniem. Chcieliśmy rozliczyć zarząd powiatu z działań, jakie do tej pory podjął w wymienionych sprawach. Niestety, ani pan Konopka, ani pan Cołokidzi na spotkanie nie przyszli. W zastępstwie przysłali pracowników starostwa.
Ludzie, o których mówi przewodniczący Razik, to dyrektor ZOZ Dariusz Kłos, zastępca kierownika PUP, Jolanta Witek, oraz zastępca naczelnika wydziału oświaty Alicja Kryszczak.

– Przykro mi, że związkowcy czują się zlekceważeni – mówi Jan Cołokidzi. – Niestety, nie mogłem być obecny na spotkaniu. Dlatego poprosiłem starostę, żeby delegował tam pracowników najbardziej zorientowanych w problemach, które miały być poruszane.

– To skandal, co pan Razik mówi – komentuje starosta Krzysztof Konopka. – Związkowcy z „Solidarności” zapomnieli chyba, że minęły czasy komitetów partyjnych, do których wzywało się na rozliczanie. Przy ulicy Karpeckiej miała odbyć się dyskusja merytoryczna, a nie polityczna. Sam nie mogłem tam pójść nie dlatego, że nie chciałem. Musiałem pilnie wyjechać do Wrocławia, dlatego oddelegowałem pracowników, którzy najbardziej byli zorientowani w temacie interesującym związkowców.

– Chcieliśmy zapytać starostę, co w naszym szpitalu robi Barbara Misińska oraz dlaczego i kto wywołał burzę wokół zamknięcia szkoły budowlanej. Interesowało nas także, kto zarobił na sprzedaży przychodni zdrowia przy ulicy Zwycięstwa oraz który pracownik starostwa wydzwonił 6 tysięcy złotych przez służbową komórkę – ripostuje Zbigniew Razik. – Na te pytania pracownicy urzędu nie potrafili nam odpowiedzieć.

Z listu otwartego

– Związek zawodowy „Solidarność” ma dobrą pamięć i zapewnia, że po raz drugi takie osoby nie mogą liczyć na nasze poparcie w kolejnych wyborach do jakichkolwiek gremiów, w których funkcje otrzymuje się z woli namaszczenia społecznego – napisał wczoraj w liście otwartym do władz powiatowych Włodzimierz Śniadecki, szef zarządu regionu jeleniogórskiego NSZZ „Solidarność”.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na boleslawiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto