Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stara rada, nowe kłopoty. W Bogatyni pogoda wygrała z demokracją

Justyna Orlik
Kamil Stemler/B24.INFO
9 sierpnia mieszkańcy Bogatyni głosowali w referendum, opowiadając się "za" lub "przeciw" odwołaniu rady miasta. Nie zebrano wymaganej 3/5 głosów, ale to dopiero początek problemów, z jakimi będzie zmagał się magistrat w najbliższym czasie.

Bardzo niska frekwencja

Żeby referendum zostało uznane za ważne, potrzebnych było ponad 6500 głosów mieszkańców, uprawnionych do wzięcia udziału w głosowaniu. Nie znamy jeszcze oficjalnych wyników, ale wiemy, że frekwencja w Bogatyni była bardzo niska. Sierpień to nie najlepszy czas na organizację głosowania, więc mimo optymizmu grupy inicjatorów i głośnej kampanii informacyjnej, można było spodziewać się takiego wyniku. To nie tylko kolejna "klęska" demokracji, ale też zapowiedź dużych kłopotów, z jakimi będzie musiał zmagać się burmistrz w kontaktach z radą miasta.

Konflikt między radą a burmistrzem

Na dzień przed ciszą wyborczą, media lokalne i społecznościowe pokazywały kulisy konfliktu, w którym od wielu miesięcy bierze udział burmistrz wraz z radą miasta. Można odnieść wrażenie, że to dopiero początek "walki o przetrwanie" i już niedługo dojdzie do roszad na różnych stanowiskach. O tym, czy wygra Wojciech Błasiak, czy koalicja radnych, dowiemy się zapewne niebawem. Niestety, personalne zatargi na pewno wpłyną na słabą jakość w zarządzaniu gminą, co prędzej niż później odczują sami mieszkańcy Bogatyni.

O co poszło?

Po odwołaniu Andrzeja Grzmielewicza z funkcji burmistrza miasta w radzie nadal zasiada 10 radnych z jego komitetu wyborczego. To niemal połowa całej rady miasta, co pozostaje nie bez wpływu na atmosferę panującą w urzędzie. Błasiak ma zupełnie inny temperament i styl zarządzania miastem. Nie jest obstawiony sztabem PR-owców i czasem nie panuje nad emocjami. Widać, że dąży do zmian w gminie i chce je wprowadzać stopniowo, ale po dziesięciu latach burmistrzowania Grzmielewicza to nie jest proste zadanie, a do tego nie z każdym mu po drodze.

W wywiadzie udzielonym dla Telewizji Bogatynia, Wojciech Błasiak pyta:

"Co rada zrobiła? To są dwie uchwały, podjęte z inicjatywy radnych. Pierwsza o obniżenie mojego wynagrodzenia, a druga o odwołanie pana Szatkowskiego i pana Szczepanika z komisji rewizyjnej. To jest dorobek tej rady."

I dodaje:

"Powiedziałem mieszkańcom, wyprowadzę finanse gminy na prostą i jestem bliski tego. Nie obiecywałem szklanych domów ani gór złotych, że to od razu wszystko będzie. Powiedziałem, otworzę portfel, zobaczę, ile jest pieniędzy (...) co da się za to kupić, co się da zrobić. I konsekwentnie tym torem dążę. Jeżeli to się komuś nie podoba, to niech mówi wprost i jasno, tylko niech nie kłamie."

Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Na swoim profilu w mediach społecznościowych, Artur Oliasz, jeden z członków rady miasta w Bogatyni, opublikował post, który jest odpowiedzią na wywiad burmistrza w lokalnej telewizji. Przypomina on, m.in. o dwóch artykułach z ustawy o samorządzie, z których wynika, że rada jest odpowiedzialna za kontrolowanie działalności burmistrza i do jego zadań należy przygotowanie projektów uchwał rady miasta. Odnosi się również do innych zarzutów, które padły z ust Błasiaka pod jego adresem i pozostałych radnych, zarzucając mu cynizm i obłudę. Oliasz zachęca mieszkańców do składania zapytań w ramach dostępu do informacji publicznej i śledzenia biuletynu informacji publicznej. Dodaje, że "są to narzędzia, które gwarantują, że Rada Miasta i Gminy Bogatynia jest transparentna."

Wzajemne przepychanki

Rada miasta i burmistrz przerzucają się obowiązkami. Błasiak tłumaczy, że z mieszkańcami powinni spotykać się radni, a radni odpowiadają, że to burmistrz nie wywiązuje się ze swoich zadań. Gmina jest nadal zadłużona, a od kilkunastu miesięcy trwa konflikt w magistracie. Wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze gorzej, bo nie sposób pracować w tak zaognionej atmosferze. Czy referendum rozwiązałoby problem? Trudno stwierdzić. Od lat na ważnych funkcjach obsadzane są te same osoby, a tajemnicą poliszynela jest kupowanie głosów przez radnych. Mieszkańcy mieli dość, więc zagłosowali nie "za", a przeciwko Grzmielewiczowi, licząc na to, że w mieście zapanuje porządek. Część z nich na pewno jest rozczarowana takim obrotem sprawy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zgorzelec.naszemiasto.pl Nasze Miasto