Są wprawdzie skróty do odśnieżonej szosy, ale przez podwórka sąsiadów, a ci nie godzą się na przejazd. - Ja jestem schorowana. W domu jest małe dziecko. Ani do lekarza pojechać, ani pogotowia wezwać - martwi się. Zaspa ma nawet 2 m wysokości, a zasypany jest odcinek ok. 50 m.
Firma, która wygrała przetarg na odśnieżanie, rodzinie ze Skrzydlic nie pomoże. - Ja tam nie pojadę - mówi Stanisław Kasza, jej właściciel. Jak wyjaśnia, kilka dni temu był na tej drodze z ciężkim sprzętem, ale zamiast wdzięczności, usłyszał utyskiwania. Były też wyzwiska. - Niech się teraz sami za łopaty złapią! - radzi.
- Faktycznie dojazdu tam nie ma. No, ale co ja mogę zrobić, jak stało się jak się stało - mówi Elżbieta Wadzicka, sołtys Skrzydlic.
- Ale myśmy nie chcieli nikogo obrazić. Jeśli tak się stało, to przepraszam - żałuje Z. Zasadzińska. - Kiedy przyjechały maszyny, syn poszedł zobaczyć, co robią i zasugerował, żeby od drugiej strony zaczęli, to im będzie łatwiej. A oni się obrazili i pojechali - szlocha starsza pani.
Wójt Jan Hasiuk obiecuje, że spróbuje porozmawiać ze stronami, ale za rezultaty nie ręczy. - To droga wewnętrzna i firma nie ma obowiązku jej odśnieżać. A każdy ma swoją godność i nie pozwoli się obrażać - podkreśla wójt.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?