W sobotę w sali ślubów ratusza Poredowie obchodzili złote gody i odnowili przysięgę małżeńską.
Poznali się w Ławszowej, ona była formierzem a on kierowcą w odlewni żeliwa. Zofia Poreda zdecydowanie twierdzi, że to przyszły mąż poderwał ją pierwszy. Na co? – Nie miałem jakichś sposobów – mówi Władysław Poreda. – Normalnie: przyjaźń, miłość i tyle.
W 1953 roku wzięli ślub kościelny. Na cywilny zdecydowali się w dwa lata później.
– Kościelny był nieważny, w świetle prawa liczył się wówczas ślub cywilny – mówi Władysław Poreda. Mają czworo dzieci, dziewięcioro wnucząt i pięcioro prawnucząt.
Jaki jest przepis, aby wytrzymać ze sobą pięćdziesiąt lat?
– Trzeba chcieć – mówi Zofia Poreda. – Trzeba sobie troszkę ustępować, iść na kompromisy
i słuchać się wzajemnie.
Poredowie otrzymali odznaczenia za długoletnie pożycie małżeńskie nadane przez prezydenta RP.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?