Na wielką imprezę w Gościszowie, przypominająca tradycje repatriantów z byłej Jugosławii, czekają wszyscy mieszkańcy gminy Nowogrodziec. Koncert zespołu Gościszowianki oraz wybór gościszowianki i gościszowianina roku 2007 to tylko część atrakcji. Bo każdy czeka na peczenicę, czyli świniaka pieczonego przez kilka godzin nad ogniskiem. Jan Pławiak z Gościszowa, peczenicowy ekspert, przyrządza go według receptury bośniackiej. Stamtąd pochodzą jego rodzice.
– Żeby przyrządzić peczenicę, trzeba zabić świniaka od 50 do 80 kilogramów i napakować go solą – opowiada Jan Pławiak. – Potem zaszyć brzuch i siedem godzin obracać świniaka na wolnym ogniu. Ale to przyjemność, a nie praca.
Jan Pławiak robi dla swoich gości około 20 peczenic rocznie. Nie ulepsza tradycyjnych receptur. – Ktoś tak to wymyślił przed wiekami i nie trzeba nic zmieniać – mówi Pławiak. A jeść peczenicę trzeba tylko z chlebem bez żadnych ketchupów. Popić można tylko rakiją i to oczywiście ze śliwek.
Jan Pławiak obraca jeszcze peczenicę ręcznie, ale już Marcin Wilk z Gościszowa skonstruował rożen napędzany silniczkiem.
Bałkańskie tradycje
Peczenica to część tradycji rodzin, które wywędrowały za chlebem na tereny byłej Jugosławii i po wojnie wróciły na Ziemie Odzyskane. Na teren powiatu bolesławieckiego przyjechało około 18 tysięcy repatriantów. Przywieźli ze sobą wiele z bałkańskiej kultury. Oprócz talentu do produkcji śliwowicy (rakiji) i miłości do tańca i śpiewu poznać ich można także po tym, że uwielbiają właśnie peczenicę.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
