MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ofiara znieczulicy

Bernard Łętowski
Taksówkarz odmówił mi pomocy, choć byłem zalany krwią i musiałem dostać się na pogotowie– mówi Sławek Kowalski.
Taksówkarz odmówił mi pomocy, choć byłem zalany krwią i musiałem dostać się na pogotowie– mówi Sławek Kowalski.
Taksówkarz nie zabrał rannego człowieka Sławek Kowalski został uderzony butelką i mocno krwawił. Koledzy nie mogli dodzwonić się na pogotowie, więc wezwali taksówkę.

Taksówkarz nie zabrał rannego człowieka

Sławek Kowalski został uderzony butelką i mocno krwawił. Koledzy nie mogli dodzwonić się na pogotowie, więc wezwali taksówkę. – Jej kierowca powiedział, że nie zawiezie mnie do szpitala, bo mu pobrudzę auto – skarży się mężczyzna

Sławek z kolegami wybrał się nad Bóbr. Wypili po jednym piwie. Nagle z drugiego brzegu rzeki nadleciała butelka, która trafiła chłopaka w głowę.
– To była duża butelka, rozbiła się na mojej głowie. Oczy natychmiast zalała mi krew i nie widziałem, kto rzucił. Koledzy mówili, że na drugim brzegu zobaczyli uciekające trzy osoby – opowiada Sławek.
Zaczęli dzwonić po pogotowie ale nie mogli się połączyć. Idąc pieszo w kierunku Hypernovej, zadzwonili po taksówkę, która przyjechała pod market.
– Krew się ze mnie lała, miałem całą mokrą koszulkę, bałem się, że się wykrwawię – opowiada poszkodowany.

Ważniejsze było auto
Czekał z niecierpliwością na taksówkę. Ale kierowca go nie zabrał, bo stwierdził, że ranny mężczyzna pobrudzi mu auto. Na szczęście obok prywatnym samochodem stał inny kierowca, który na kogoś czekał. Natychmiast zaproponował podwiezienie Sławka na pogotowie. W szpitalu mężczyźnie założono 15 szwów na głowie. Stracił dużo krwi. Choć przebywa w domu, czuje się bardzo źle, czeka na poprawę zdrowia, żeby zgłosić zdarzenie na policję.
Najbardziej jednak 20-letni pracownik fabryki porcelany jest zszokowany zachowaniem taksówkarza.
– Wydaje mi się, że udzielenie pomocy człowiekowi w potrzebie to podstawowy obowiązek każdego z nas. Byłem naprawdę w kiepskim stanie i potrzebowałem pomocy – mówi Sławek.

Bronią kierowcy
Taksówkarz, który tak bał się o swoje auto miał numer boczny 104. Należy do stowarzyszenia Taxi 9191. Jego koledzy sugerują, że Sławek Kowalski był pijany.
– Kierowca nie miał obowiązku zabrać tego człowieka, to była jego własna decyzja – mówi Janusz Kąkiel, wiceprezes stowarzyszenia Taxi 9191. – Powinien pomóc człowiekowi, ale nie znamy dokładnie okoliczności tej sprawy, zbadamy je.
Z kierowcą taksówki o numerze 104 nie udało nam się skontaktować. Dyspozytorka i wiceprezes twierdzili, że nie mają do niego numeru telefonu.

Powinien udzielić pomocy
- Grzegorz Górski z komendy policji w Bolesławcu
Taksówkarz, podobnie jak każdy obywatel w takiej sytuacji, powinien niezwłocznie udzielić pomocy temu człowiekowi. Na tyle, na ile może, a w tej konkretnej sytuacji powinien odwieźć go na pogotowie.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na boleslawiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto