Turyści, którzy przyjeżdżają do zamku w Kliczkowie, nie mogą wybrać się na konną wycieczkę do lasu. Dyrekcja zamku nie podpisała bowiem umowy z nadleśnictwem, zirytowana stuprocentową podwyżką opłaty za korzystanie z lasu.
Wjazd kosztuje 200 złotych miesięcznie. Gdy nie ma umowy, koniarze muszą być przygotowani na mandaty w wysokości od 30 do 100 złotych.
- Dotąd jeszcze mandatu nie dostałem, ale leśniczy często ostrzega, że poniesiemy konsekwencje - opowiada Jan Kotuła, który prowadzi stadninę przy kliczkowskim zamku .
Specjalnie dla koniarzy zamek utrzymuje swoją stajnię, a goście często przyjeżdżają z własnymi końmi. Dyrekcja obiektu boi się, że przez całe zamieszanie zaczną omijać Kliczków.
- Udostępniamy las do celów zarobkowych, a nie turystycznych, bo zamek Kliczków zarabia na tym. Dlatego wprowadziliśmy opłatę - wyjaśnia szef Nadleśnictwa Bolesławiec, Władysław Nowak. Tłumaczy, że jeźdźcy zostawiają po sobie śmieci. Poza tym ustawiają przeszkody z drzew, by konie mogły skakać i niszczą ścieżki.
Jan Kotuła zapewnia, że większość wycieczek jeździ tylko po wytyczonych szlakach. A koń co prawda robi ślady, ale po pierwszym deszczu już ich nie widać.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?