Bez pomocy myśliwych dzika zwierzyna nie przetrwałaby ciężkiej zimy
Bez względu na warunki myśliwi dowożą do wysoko położonych w górach paśników wiele ton karmy. Śniegu w lasach jest bardzo dużo
Jesteśmy przy paśnikach przynajmniej raz w tygodniu. Co zimę dostarczamy do nich ponad osiem ton siana i kiszonki. Karmimy też zwierzynę owsem, burakami i kukurydzą – mówi Sebastian Prendota z koła łowieckiego Tur. Jeden z obwodów łowieckich, który znajduje się pod ich opieką, jest położony wysoko w górach w okolicach Kowar. Ma ponad 5 tys. hektarów. By dotrzeć do miejsc, w których karmi się zwierzynę, myśliwi używają terenowego czterokołowca. Podczepiają do niego olbrzymie 300-kilogramowe bele siana, które na folii jadą do góry.
Na pewno więcej czasu spędzam na dokarmianiu zwierzyny, niż na strzelaniu do niej – mówi Sebastian Prendota. W rejonie Kowar tej zimy myśliwi i leśnicy obserwują szczególnie dużo jeleni.
Do niektórych paśników codziennie przychodzą stada liczące 50-60 sztuk.
Prawdopodobnie przyszły do nas z Czech, być może nie smakuje im tamtejsze siano – żartuje Stanisław Prendota. Koła łowieckie mają obowiązek dokarmiania zwierząt zimą.
Kontrolujemy, czy go realizują – mówi Marian Klasiński, przedstawiciel zarządu okręgu PZŁ.
W okręgu jeleniogórskim jest 37 kół łowieckich. Zrzeszają 1700 myśliwych. •
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?