Kopalnia odżyje

Po nieudanych inwestycjach w Afryce miedziowy gigant szuka surowca na Dolnym Śląsku
KGHM myśli o ponownym wydobywaniu miedzi w Iwinach pod Bolesławcem. Do końca wakacji znane będą wyniki ekspertyz. Chodzi o wielkość złoża i koszty ponownego uruchomienia kopalni Konrad. Po tym jak lubińskie przedsiębiorstwo wycofało się z Konga, pojawił się pomysł powrotu do starych dolnośląskich zasobów. Stare zagłębie to okolice Iwin, Wartowic, Lubichowa, Żeliszowa i Bolesławca oraz największa kopalnia Konrad, którą zamknięto w roku 1989, gdy ceny miedzi na światowych rynkach szybowały w dół i były kilkakrotnie niższe od dzisiejszych.

Z wodą nie wyszło
Wtedy ostatecznie wstrzymano wydobycie i rozpoczęło się zalewanie kopalni. Na terenie Konrada powstać miało kilka firm, które wchłonęłyby przynajmniej część zwalnianej załogi. Upadł jednak nawet zakład butelkujący kopalnianą wodę. Woda miała być krystalicznie czysta, a znaleziono w niej chorobotwórcze bakterie. Były dyrektor ekonomiczny i autor monografii Konrada, Jan Paździora, uważa, że decyzja o zalaniu wyrobisk zapadła zbyt wcześnie. Około 1300 metrów pod ziemią nadal jest, jego zdaniem, około 60 milionów ton rud miedzi.

Na razie liczą
– Teraz wyrobiska i szyby wypełnia woda, wszystkie urządzenia i całą infrastrukturę demontowano – mówi Paździora. – Będzie więc bardzo ciężko i drogo wrócić do wydobycia. – Spółka KGHM, Cuprum prowadzi analizy, czy opłacać się będzie powrót do wydobycia w starym zagłębiu – mówi Radosław Poraj – Różecki, rzecznik prasowy spółki. – Pod koniec wakacji poznamy wyniki tych badań. Zdaniem Jana Paździory, KGHM nie miałby najmniejszych problemów ze znalezieniem w powiecie bolesławieckim wykwalifikowanych pracowników, zarówno kadry, jak i robotników.