- Wyemitowanie programu telewizyjnego, zniesławiającego moją osobę na dziewięć dni przed wyborami, to manipulacja - uważa Piotr Roman. - To nie ma nic wspólnego z kampanią wyborczą - zapewnia Bernard Łętowski, redaktor naczelny lokalnej telewizji „Azart-Sat”.
Dzisiaj o godz. 10.00 w jeleniogórskim sądzie okręgowym rozpocznie się proces wyborczy z wniosku kandydującego do sejmu z listy Prawa i Sprawiedliwości Piotra Romana przeciwko bolesławieckiej telewizji lokalnej „Azart Sat”. 14 września br. telewizja wyemitowała rozmowę z byłą pracownicą starostwa. W audycji pt. „Straciłam pracę” pada kilka stwierdzeń, podważających uczciwość Piotra Romana (kandydat do parlamentu jest zarazem starostą bolesławieckim) i urzędników starostwa. Jest w niej mowa o matactwach z dokumentami i kryciu przestępstw. Kandydat do sejmu uważa, że program telewizyjny zniesławia go i przedstawia w złym świetle w oczach wyborców. Wnioskuje do sądu o zakazanie telewizji Azart Sat rozpowszechniania fałszywych informacji, o ich sprostowanie oraz o przeprosiny w trybie przewidzianym ordynacją wyborczą.
- Wyemitowanie programu na dziewięć dni przed wyborami, w sytuacji, gdy został nakręcony miesiąc wcześniej, jest manipulacją - mówi P. Roman. - Uważam, że sąd przyjmie moją argumentację.
- Emisja rozmowy z byłą pracownicą starostwa nie ma nic wspólnego z kampanią wyborczą - informował w poniedziałek Bernard Łętowski, redaktor naczelny Azart Sat. - Proponowałem panu P. Romanowi ustosunkowanie się do wypowiedzi bohaterki programu. Odmówił.
- Tak, odmówiłem - komentuje słowa B. Łętowskiego P. Roman. - Ale tylko dlatego, że wbrew ustawie prawa prasowego pan Łętowski nie zapewnił mi możliwości autoryzacji mojej wypowiedzi.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?