Żądają przykładnego ukarania mężczyzny, który dla zabawy wzywał karetkę pogotowia.
Kierowniczka bolesławieckiej stacji pogotowia ratunkowego złożyła oficjalną skargę na mężczyznę, który dwa razy wzywał karetkę do umierającego kolegi. Rzecz w tym, że wszystko sobie wymyślił. Stał i przyglądał się, jak lekarze i sanitariusze biegają wokół dworca PKP w poszukiwaniu chorego.
To pierwszy taki przypadek, chociaż fałszywe alarmy często się zdarzają. Tym razem udało się schwytać sprawcę na gorącym uczynku. Żartowniś kłamał jak z nut. Był tak przekonujący, że doświadczona dyspozytorka pogotowia aż dwa razy wysyłała karetki pod wskazany adres. Ciężko chory, wręcz umierający, mężczyzna miał leżeć na dworcu PKP. Wszystkie karetki były w trasie. Dyspozytorka poprosiła o pomoc ekipę wojskowego ambulansu.
– Pojechali na miejsce, szukali chorego, ale ani wzywającego, ani pacjenta nie było – opowiada Grażyna Bomba, kierowniczka pogotowia. – Obsługa karetki zameldowała, że przeszukali teren i nikogo nie znaleźli.
Mężczyzna podawał się za kolegę chorego. Kobieta potraktowała wezwanie poważnie i jeszcze raz wysłała karetkę reanimacyjną, bo chory miał już stracić przytomność. Prosiła, aby wzywający czekał przed dworcem. Na sygnale, ekipa wpadła na dworzec. I znowu nic. Całemu zamieszaniu przyglądali się stojący na postoju taksówkarze. To oni pokazali mężczyznę, który podchodził do budki telefonicznej, a później obserwował z uśmiechem na twarzy całe zamieszanie. Przybyły na miejsce patrol policji złapał żartownisia. Grzywna, jaką przyjdzie mu zapłacić, to 5 tysięcy złotych. Powinni o tym pamiętać wszyscy amatorzy darmowych telefonów alarmowych. Ponadto kierowniczka pogotowia chce obciążyć mężczyznę kosztami wyjazdu karetek.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?