Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Długie ręce Sasa i Burniaka

Marek Komorowski
(POWIAT BOLESŁAWIECKI) - Wystąpiłem z klubu radnych SLD, bo nie zgadzałem się z traktowaniem nas, radnych, jak bezwolnych wykonawców poleceń partyjnej „góry” - tłumaczy Franciszek Kwiatkowski, niezależny ...

(POWIAT BOLESŁAWIECKI) - Wystąpiłem z klubu radnych SLD, bo nie zgadzałem się z traktowaniem nas, radnych, jak bezwolnych wykonawców poleceń partyjnej „góry” - tłumaczy Franciszek Kwiatkowski, niezależny radny powiatu bolesławieckiego. Razem z nim klub radnych SLD opuściły dwie radne, Danuta Pakos i Maria Wojciechowska, które również nie zgadzały się na traktowanie ich jako „maszynki do głosowania”.

Powiat nie powinien zarabiać pieniędzy?
Podczas ostatniej sesji rady powiatu, Piotr Hodowany, szef klubu radnych SLD, zaprotestował przeciwko zmianom w budżecie starostwa. Projekt przewidywał obcięcie o 90 tysięcy złotych wydatków na drogi oraz przeznaczenie 138 tysięcy złotych na wykup nieruchomości przy ul. Orlej. Według P. Hodowanego obcięcie pieniędzy na drogi to skandal, a handlowanie nieruchomościami nie należy do zadań zarządu. Gdy przystąpiono do głosowania, przeciw zmianom było ośmiu radnych eseldowskich. Wprawdzie starosta wyjaśniał, że nieruchomość w ciągu roku przyniesie dochód o 50 procent wyższy niż cena kupna, ale to nie było argumentem dla radnych SLD.
Z zasady przeciw
- Było jak zawsze, pomimo, że te zmiany w budżecie były racjonalne, radni SLD głosowali przeciw - tłumaczy Franciszek Kwiatkowski. - O tym jak mieliśmy głosować wielokrotnie decydował osobiście Kazimierz Sas, przewodniczący rady miasta, szef zarządu powiatu SLD i przewodniczący klubu radnych miejskich SLD. Wiem, że decyzje podejmuje trzech panów - Kazimierz Sas, prezydent miasta Józef Burniak i Mirosław Habel, przewodniczący OPZZ. Dla mnie momentem przełomowym było udzielenie absolutorium zarządowi za rok 2000 z wykonania budżetu. Jego wykonanie oceniliśmy jako bardzo dobre. Pieniędzy na wszystko brakuje, ale w ramach tych skromnych środków wydatki były racjonalne. Podczas posiedzenia klubu radnych większość była za udzieleniem absolutorium. Tymczasem dwa dni później dzwoni do mnie pan Sas i mówi że mamy głosować przeciw udzieleniu absolutorium, bo tak zdecydował zarząd powiatowy SLD. Dla mnie takie jawne łamanie regulaminu klubu było nie do przyjęcia i wspólnie z Marią Wojciechowską i Danutą Pakos zdecydowaliśmy głosować tak jak ustaliliśmy podczas posiedzeniu klubu radnych.
Nie wszyscy odchodzą
Po głosowaniu wszyscy zdecydowali o wystąpieniu z klubu SLD. Obydwie panie nie były członkami partii i wkrótce przystąpiły do rządzącej Akcji Wyborczej Razem. Franciszek Kwiatkowski jest radnym niezależnym, a z SLD, którego był członkiem założycielem w powiecie, wystąpił po kilku tygodniach.
- Mnie nie obowiązuje dyscyplina partyjna, bo nie jestem członkiem SLD - wyjaśnia Eugeniusz Stachowski, członek klubu radnych SLD, szef bolesławieckiego cechu rzemiosł różnych. - Prezydent Burniak przychodzi na zebrania klubu, doradza, wskazuje jak należy postąpić. Częściej przychodzi pan Sas i też doradza radnym, ale ja sam decyduję jak głosować. Często wstrzymuję się od głosu, lub głosuję razem z rządzącą koalicją. Nie myślę o opuszczeniu klubu, bo w tej chwili byłoby to niepoważne i niczemu by nie służyło.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na boleslawiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto