Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bazar niewolnic

Leszek Grabowy
FOT. LESZEK GRABOWY, - Wiem, że nie odzyskam pieniędzy. - mówi Sylwia. - Godząc się na opisanie mojej historii, chciałam przestrzec inne kobiety przed Markiem M.
FOT. LESZEK GRABOWY, - Wiem, że nie odzyskam pieniędzy. - mówi Sylwia. - Godząc się na opisanie mojej historii, chciałam przestrzec inne kobiety przed Markiem M.
- Zgłosiłyśmy się do Marka K. we trzy - opowiada Sylwia. - Zapewniał w nas, że w Niemczech czeka nas dobrze płatna praca. Tymczasem przeżyłyśmy szok. Czułyśmy się jak na bazarze niewolników.

- Zgłosiłyśmy się do Marka K. we trzy - opowiada Sylwia. - Zapewniał w nas, że w Niemczech czeka nas dobrze płatna praca. Tymczasem przeżyłyśmy szok. Czułyśmy się jak na bazarze niewolników. Rodziny, które miały być Polskie, okazały się rodzinami cygańskimi. Panowie oglądali nas jak towar i wybierali tę, która się im spodobała. A zarobki okazały się trzykrotnie niższe.

Miały zarobić

Sylwia M. mieszka wraz mężem i dwójką dzieci w jednej z podbolesławieckich wsi.
- Sytuacja materialna naszej rodziny jest bardzo trudna - mówi Sylwia. - Utrzymujemy się z około 400 złotych. Kiedy zaproponowano mi wyjazd do pracy w Niemczech myślałam, że nareszcie będziemy mieli szansę na normalne życie.

O możliwości wyjazdu do pracy Sylwia dowiedziała się od swojej kuzynki, mieszkającej w tej samej wsi. Powiedziała, że Marek K. mieszkający w Płuczkach Górnych poszukuje trzech kobiet do opieki nad dziećmi, które miały pracować u rodzin polskich zamieszkałych w Essen i za miesiąc pracy otrzymać 1000 DM.

Jak towar

- Zgłosiłyśmy się do Marka K. we trzy - opowiada Sylwia. - Ja, kuzynka i jej koleżanka. Marek powiedział nam, że zawiezie nas do Niemiec. Zapewniał, że praca jest lekka i co najmniej na dwa miesiące.

W przedostatnią sobotę wrześnie kobiety znalazły się w Essen.
- To był szok - mówi Sylwia. - Czułyśmy się jak na bazarze niewolników. Rodziny, które miały być Polskie, okazały się rodzinami cygańskimi. Nikt nie znał języka polskiego. Panowie oglądali nas jak towar i wybierali tę, która się im spodobała. Marek skasował za każdą z nas po 200 DM.

Sylwia trafiła do rodziny w której było troje małych dzieci. Ale jak się szybko okazało, opieka nad nimi nie byłą jedyną pracą, jaką miała wykonywać.
- Od rana do wieczora sprzątałam, prałam, robiłam zakupy i zajmowałam się dziećmi - skarży się Sylwia. - Nie miałam swojego pokoju a ubrania trzymałam w łazience. Po tygodniu okazało się, że pracuję nie za 1000 ale za 300 marek miesięcznie. Po jedenastu dniach uciekłam, bo szef zaczął się do mnie dobierać.

Koleżanki Sylwii uciekły z pracy na drugi dzień.

Pośrednik zniknął

Próbowaliśmy skontaktować się z Markiem K. Niestety, nie odbiera telefonu. Jego żona twierdzi, że nie wie gdzie jest mąż, bo niedługo się rozwodzą. O miejscu pobytu Marka K. nie chce mówić też jego rodzina.

- Nie jest to odosobniony przypadek - mówią policjanci z KPP w Bolesławcu. - Już kilka razy dostaliśmy zgłoszenia o podobnych wypadkach. Dotyczyły one pracy w Niemczech, Włoszech i Hiszpanii. Wyjeżdżając, kobiety muszą bardzo głęboko rozważyć swoją decyzję. Każdy wyjazd „w ciemno” ponosi za sobą duże ryzyko.

od 16 lat
Wideo

Widowiskowy egzamin dla policyjnych wierzchowców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na boleslawiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto