Decyzję podjęto na podstawie Art. 35 i 79 regulaminu Dyscyplinarnego Polskiego Związku Piłki Nożnej.
- Uznaliśmy, że podczas meczu nie zachowano zasad Fair Play. Pełne uzasadnienie naszej decyzji prześlemy zainteresowanym klubom – informuje Andrzej Kowal, prezes OZPN Jelenia Góra.
Werdykt podjęto po wysłuchaniu wyjaśnień sędziów tego spotkania oraz przedstawicieli obu klubów.
– Przed meczem docierały do nas głosy, iż spotkanie może być ustawione i gospodarze odpuszczą je gościom. Na murawie nic takiego nie miało miejsca, przeciwnie to piłkarze z Otoku narzucili swoje warunki gry i zdecydowanie dominowali – relacjonował Rafał Bancewicz, arbiter główny spotkania.
Jego słowa potwierdził asystent Mateusz Gałuszka dodając przy tym, że w trakcie meczu nie zauważył, by na ławkach rezerwowych zachowanie przedstawicieli obu klubów wzbudzało podejrzenia o ustawienie przebiegu spotkania.
Zapytany o okoliczności przeprowadzanie zmiany Jacka Dąbrowskiego na Piotra Faltyna, sędzia główny poinformował, że była to normalna zmiana, niewymuszona żadną kontuzją. Podobne wyjaśnienia złożyli w tej kwestii ludzie z Jawy i GKS, co jest o tyle ciekawe, iż zupełnie inne stanowisko w piśmie przesłanym do OZPN przedłożył wiceprezes Jawy Jarosław Rutkowski. Uzasadnił pomyłkę przy zmianie m.in. pośpiechem związanym z kontuzją odniesioną przez J. Dąbrowskiego.
Jak dokładnie przedstawiono powód opuszczenia boiska przez młodzieżowca z Otoku w 80. min.?
– Jacek od wielu minut był najsłabszy na boisku, o jego zmianę wnioskowali zarówno nasi piłkarze jak i trener. Goście zdobyli dwa gole i starali się doprowadzić do remisu, musieliśmy zareagować na wydarzenia na murawie, niestety w wirze walki i emocji zapomnieliśmy o procedurach – usprawiedliwiał pomyłkę Leszek Markowski, kierownik zespołu Jawy.
Wtórował mu kapitan GKS Remigiusz Buchowski, który twierdził, że na boisku on i jego koledzy z drużyny szybko zauważyli, że Dąbrowski to najsłabsze ogniwo w ekipie rywala i większość akcji przeprowadzali jego stroną, stąd nie dziwi go fakt, iż przeciwnik podjął decyzję o wprowadzeniu w jego miejsce innego zawodnika.
Jak się okazało nieuwagę gospodarzy przyjezdni wychwycili momentalnie.
– Chwilę po dokonaniu zmiany przez Jawę podszedł do mnie nasz zawodnik Mateusz Orda informując, że miejscowi grają w tej chwili jednym młodzieżowcem, bo zawodnik który pojawił się na placu gry na pewno nim nie jest - mówił Mieczysław Tambur, kierownik GKS.
Dziwi, że do podobnych wniosków nie doszli w Otoku, tym bardziej, że Piotr Faltyn ma 43 lata i doprawdy trudno wziąć go za 21-latka. Jakby tego było mało gospodarze od pierwszej minuty meczu byli świadomi, iż na ławce rezerwowych nie mają młodzieżowca! Otóż w protokole meczowym dokonano poprawki i Dąbrowski pojawił się w pierwszym składzie tylko dlatego, że podczas rozgrzewki kontuzji doznał Przemysław Wuzberg. Jak przyznali przedstawiciele Jawy, zawodnik ten po odniesieniu urazu nie był zdolny do gry, a że wśród rezerwowych Jawy po desygnowaniu Dąbrowskiego do wyjściowej jedenastki nie było już innych młodzieżowców, stało się oczywiste, że pole manewru trenera Jawy w tej kwestii było równe zeru.
Zapewne werdykt komisji dyscyplinarnej jeleniogórskiego OZPN wywoła kontrowersje, gdyż jest oparty na domniemaniu, ale podobnie byłoby niechybnie, gdyby przyznano walkowera Warcie Bolesławieckiej, bo w tej sytuacji dla wielu osób zakpiono by z powagi rozgrywek (GKS utrzymałby się kosztem Pogoni Świerzawa). Kontynuacja sporu w kolejnych instancjach wydaje się wielce prawdopodobna, najpierw na szczeblu wojewódzkim, później być może nawet centralnym.
Grzegorz Bereziuk
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?